poniedziałek, 28 lutego 2011

Barbarzyńcy

W grudniu miałem dużo pomysłów, które chętny tu byłem umieścić, ale uznałem, że tak duża dynamika w częstotliwości nowych postów wyglądałaby cokolwiek niepoważnie, no i pozapominałem. Na fali prowitalnej energii roku 2011 moje myśli kierowały się raczej gdzie indziej i od dawna nie miałem tu czego napisać, a jak wreszcie wymyśliłem, to nie mogłem się zebrać, żeby umieścić. Na to nałożyły się zgryzoty związane ze zdrowiem mojego ojca, którego anemia doszła w końcu do takiego poziomu, że wstawanie z łóżka groziło śmiercią (ale zanim się tego dowiedział, to chodził - z trudem, ale jednak; a ja nie wiedziałem nawet, jak to musi być trudne; myślę, że nigdy nie osiągnę takiej siły woli jak on). No i teraz tłumaczę się głównie sam przed sobą, ale jednak publicznie, że gdy wreszcie przyszedł długo wyczekiwany okres odżywania, brania się za siebie itd, to nie przełożyło się to na więcej do powiedzenia tutaj - a przecież powoli staje się to głównym miejscem mojego wypowiadania się.

*

╔=============KAMPANIA SPOŁECZNA=============╗
 Czy zdarza Ci się doznawać uczucia frustracji, trudnego do opanowania gniewu spowodowanego wrażeniem bezsilności? Z pewnością często musisz jakoś wyładować silne uczucia, na przykład kopiąc stół lub rzucając monitorem o ścianę. Są to jednak przedmioty - nic nie czują, nie mogą więc dać satysfakcji jako ofiary przemocy. Ponadto, agresja wobec nich grozi wieloma różnymi urazami.
Pamiętaj! Zwierzę nie jest rzeczą!
Zwierzęta domowe oraz gospodarskie stanowią doskonałe ofiary przemocy. Każde zwierzę, uderzone, poczuje ból, odrzucenie, przerażenie i inne uczucia zaspokajające potrzeby oprawcy, czyli Ciebie! Przemoc wobec zwierząt powoduje wzrost satysfakcji o 53% oraz spadek ilości kontuzji o 26% w porównaniu z agresją wobec przedmiotów. To oznacza lepszy sen, mniej wizyt u lekarza, większą wydajność w pracy - a więc i szczęśliwszą rodzinę. Szczęście rodziny jest przecież najważniejsze!

W celu zapoznania się z ofertą "Okrucieństwo wobec zwierząt - rozwiązania dla firm", wejdź na www.legallysadistic.com
╚===========KAMPANIA SPOŁECZNA============╝


*
A nieco poważniej, pośród niedawnych źródeł mojego stałego przygnębienia wymieniłbym falę wyobcowania, jakiego doznaję w kontaktach z bardzo inteligentnymi ludźmi. Z tymi mniej ineligentnymi oczywiście też, ale do tego już się przyzwyczaiłem, po części z tym pogodziłem. Na inteligentów zaś wciąż liczyłem; gdzieś na granicy świadomości chciałem wierzyć, że z elitą się zawsze dogadam.
Po zastanowieniu zawęziłem pole obecnej fali wyobcowania (właściwie jest to raczej brak poczucia wspólnoty) do postawy barbarzyńcy. U nikogo jej nie widzę. Żeby rzucić nieco światła (oraz dla grafomańskiej przyjemności) przedstawię oto zajmujący ważne miejsce w mojej głowie mit barbarzyńcy.

Barbarzyńca istnieje w opozycji do człowieka (u)cywilizowanego - jest nieokrzesany, niezaznajomiony z kulturą. Przynajmniej z kulturą naszego cywilizowanego świata. Przede wszystkim więc barbarzyńca pozbawiony jest założeń o świecie, które determinują człowiekowi cywilizowanemu wszelkie jego akty poznania. Przykładowo, kiedy barbarzyńca widzi mały, tani samochód, pełen jest podziwu dla fascynującego urządzenia, a dopiero potem (co byłoby pewnie jedyną myślą cywilizowanego) porównuje go z większym, szybszym i bardziej prestiżowym lub też nie. Można by więc powiedzieć, że barbarzyńca jest zawsze zdziwiony, obserwuje świat rozszerzonymi źrenicami.
Barbarzyńca jest też nomadą (przynajmniej w naszym cywilizowanym świecie, który nie jest jego domem), nie kolekcjonuje więc zbytnio dobytku - ani w postaci majątku, ani przyjaciół. Nie boi się zatem straty (nawet śmierci), czy to własnej, czy cudzej. Barbarzyńca nie odcina się również od częstego skojarzenia ze słowem "barbarzyńca" - skłonności do przemocy, dzikości. Barbarzyńca jest dziki (chociaż niekoniecznie do przesady) i wierzy w kult silnego ciała, odporności, hardości - tak, że faktyczna przemoc powinna pozostać w sferze potencjalności. Nie należy jednak barbarzyńcy traktować jako głupca - mądrość, oparta na zimnej kalkulacji, jest jego ważną cechą; mam na myśli, że skojarzenie z mądrością szamańską i wszelkimi innymi esencjalizmami należy uznać za błędne. Barbarzyńca może nawet być nihilistą, choć nie musi. W naszym świecie nigdzie nie jest on też u siebie, naturalnie więc zajmuje pozycję obcego. Doszedłem do tego właśnie w tej chwili i zrozumiałem, że moje wyobcowanie stanowi (dziejową) konieczność, przynajmniej dopóki mit barbarzyńcy będzie we mnie żywy.

No i jeszcze kontekst antyczny. Starożytni Grecy, autorzy pojęcia barbarzyńcy, nazywali tak ludy obce, których kulturą ani intelektem nie byli zainteresowani. Dzisiejszy człowiek chyba ma podobne podejście do barbarzyńcy w moim rozumieniu.
Dla Rzymian zaś, którzy komunikację międzykulturową uprawiali w dużej mierze poprzez masakry i pożary, barbarzyńcy stanowili zagrożenie, zawsze skłonni odpowiedzieć tym samym, a czasami nawet samodzielnie nawiązać dialog. Mój barbarzyńca szerokokontekstowy, posiadający gdzieś swoje wioski wie zatem, że kiedyś będzie musiał urządzić wyprawę na Rzym, że będzie mordował, palił, gwałcił i rabował, że w końcu zostanie pokonany przez bardziej rozwiniętego przeciwnika, że jego wioski zostaną spalone, dzieci zabite, żona (archetyp barbarzyńcy przedstawia bowiem mężczyznę, choć można to zawsze zmienić) zgwałcona i również zabita, majątek rozgrabiony. Kultura wyśmiana, a potem zapomniana. Tak, barbarzyńcy z pewnością są skazani na brutalną porażkę, dlatego są postaciami tragicznymi.

Barbarzyńca to niestety chyba jedyne słowo, którym nazwać można barbarzyńcę, stąd tyle jego powtórzeń w powyższym akapicie. Dzikus to już ktoś inny, podobnie jak autochton, obcy (ponieważ to szersza kategoria), najeźdźca itp.

Jak sam na początku zaznaczyłem, mówimy tu o micie, a więc postawa barbarzyńcy jest pewną ideą, do pewnego stopnia też ideałem. Wewnętrznie czuję się czasem barbarzyńcą, ale na pewno nie spełniam wymienionych tu cech. A Rzym, przynajmniej jak na razie, może mnie najwyżej wyśmiać, na pewno nie zamierza ze mną walczyć. Mogę jedynie dojść do niego po rzymskich drogach jako podróżny i walić głową w jego mury obronne, ale to z kolei byłoby trochę za głupie na barbarzyńcę.

Aha, i Rzym nie jest Babilonem, tzn. barbarzyńca nie prowadzi krucjaty obyczajowej, i w ogóle nie boi się rozwiązłości czy innych przyjemności ziemskich, choć równocześnie rozumie i szanuje ascezę jako źródło tak cenionej przez niego siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz