wtorek, 10 sierpnia 2010

No co pan?!

No co pan kurwa? - powiedział żul {[w wypowiedzi nie ma przecinka; niektórzy językoznawcy-amatorzy powtórzyliby po raz dziesiąty tego samego wieczora, że ostatni wyraz wypowiedzi żula nie jest wyrazem, lecz właśnie przecinkiem (i zrobiliby to z miną mędrca objawiającego istotę oświecenia); pomijając to, nie ma przecinka; dlaczego? chodzi o literackie odwzorowanie często, gdy słyszę takie słowa, kurwa nie jest zaakcentowana jak komentarz po przecinku, ale raczej jak orzeczenie; fakt, nijak nie jest ów piękny wyraz czasownikiem, ale ulokowany i akcentowany bywa jak czasownik, i czasem oddać to się chce - przyp. tłum.]

Dlaczego tłumacza? Potraktować to metaforycznie i ma pewien sens. Zasadniczo jednak nie ma. Lubię takie wstawki. To jest moje retro - wyobrażam sobie, jak się musieli czuć pierwsi postmoderniści. Zawsze jednak, gdy coś takiego wplatam, słyszę głos mojego wewnętrznego krytyka ds. literatury - bardzo konkretny głos Jerzego Sosnowskiego. Można by nawet literacko nazwać go moim wewnętrznym krytykiem literackim. Tak czy owak w mojej głowie obrusza się on na wszelkie pomysły takie jak ten w poprzednim zdaniu lub ten inspirujący całego posta. Tak samo jak obruszał się (on sam) na podobne pomysły jako mój wykładowca. Z tego, co zrozumiałem, życzyliby oni sobie (realny i urojony), żeby wszelkie dziwne pomysły - takie jak dopisek "przyp.tłum." po komentarzu odautorskim - miały konkretny sens, jakieś przedłużenie, innymi słowy - żeby stanowiły jakąś zagadkę dla czytelnika (możliwość, żeby intencje pisarza były jasne i zrozumiałem wykluczam, bo nie o takich działaniach jest niniejszy post). I tu wkracza moja świadomość z kolejnymi mądrościami: dopóki wszystkie zawoalowane sensy są sensami (i nie ma żadnych półsensów, jak ten przyp.tłum) czyli stanowią zagadki, to mamy do czynienia z literaturą detektywistyczną. Nic poza rozrywką, nawet jeśli skomplikowaną. Czasem więc mam wrażenie, że tylko przez takie okazjonalne złośliwości bez kontynuacji (ale nie zgodzę się na określenie: bezsensy) mogę powiedzieć coś wartościowego od siebie i paru innych podmiotów. Bo w moim świecie dopiero wtedy, gdy nie jest to zagadka, a więc gdy nie ma odpowiedzi, możemy poszukać istotnych sensów. I dopiero od tego punktu zaczyna się postmodernizm, a więc niektórzy uznani postmoderniści nie są dla mnie postmodernistami.

A z innej beczki. Zastanowiłem się trochę nad takimi różnymi, którzy mi zarzucają, że postrzegam świat w kategoriach walki i przypomniałem sobie trochę naszej wspólnej historii. Doszedłem do paradoksalnie przewidywalnego wniosku, że to ci źli ludzie właśnie postrzegają świat w kategoriach walki i może dlatego tylko to są w stanie wyczytać z moich wypowiedzi. Polecam im medytacje w tym kierunku (w dawniejszej polsce często mówiło się o medytacji mając na myśli myślenie)}, kiedy nie dorzuciłem mu się na wino. Spojrzałem na chlejusa wyniośle i odszedłem przerażony.

2 komentarze:

  1. - żeby komentarz miał jakiś konkretny sens, jakieś przedłużenie itp... trochę na marginesie twojego tekstu próbowałem sobie wyobrazić, którzy poeci lub prozaicy stosowali/stosują tekst jako przedłużenie penisa. teraz przychodzi mi do głowy, że wszyscy - w głowie mam co prawda jeden obraz jak ja liryczne t. dąbrowskiego patrzy na swoją obnażoną dziewczynę i mężczyznę, którego męskość wykazuje ślady naruszenia przez szminkę... obserwator mimo to nie jest w stanie zarzucić jej zdrady. lol

    moi wewnętrzni korektorzy zarówno ci sprzed stadium religijnej jak i obyczajowej deratyzacji cały czas dychają i nie wiem jak to jest z tą wewnętrzna cenzurą, że czego nie zrobisz to i tak ona jest... rzesz kurwa no!

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram komentarze przedłużające (nie tylko penisa - choć chyba wolę bardziej kolokwialne określenia, z fiutem na czele :D).

    A na wewnętrzną cenzurę nawet tak bardzo nie narzekam, bo w końcu jest ona elementem chyba każdego wartościowo rozwiniętego umysłu. Skorelowana z tym, co mógłbym nazwać wstępem do mądrości (bo chyba się nie odważę nazwać czegoś mądrością). W pewnym sensie gdyby nie ona, nie mógłbym w tutejszym poście określić mojego postmodernizmu.

    Tak więc, niezależnie od płci, szukajmy zawsze nowych sposobów wydłużania (i pogrubiania!) swych fiutów (na czele).

    OdpowiedzUsuń