środa, 4 sierpnia 2010

Myśli, część siódma

Zgodnie z komentarzową zapowiedzią chcę kolejny raz trochę oświetlić 'mój problem'.

Niezbędnym założeniem będzie świadomośc całkowicie zateizowana, niejako w miejsce religii stawiająca - ewolucję. Tyle że nie w znaczeniu darwinowskim, odnoszącym się do biologii, ale rozszerzonym, opasującym i opisującym większość, jeśli nie wszystkie, sfery działalności człowieka - a więc np. wszelkie twory społeczne, ale chyba też idee, choć nie jestem pewien, czy te ostatnie w łatwo zauważalny sposób.

Podstawowym narzędziem ewolucji jest rywalizacja. Skuteczniejszy może przetrwać, mniej skuteczny musi umrzeć (w ludzkim społeczeństwie to się komplikuje, bo skuteczny na poziomie społecznym - kasiasty, wpływowy, szanowany - rzadko bywa skutecznym na poziomie biologicznym - rodzic wielu dzieci, które dożywają do momentu własnej prokreacji).

Pierwsze problemy z rywalizacją:

Nie wiem, czy rywalizacja zawsze ma zwycięzcę, może nie. Ale zawsze ma przegranego.
Od razu wyobrażam sobie, jak ktoś mi odpowiada fikcyjną anegdotą, że trójka ludzi aplikowała na to samo stanowisko w jakiejś firmie. "Jedno z nich się dostało, ale pozostali tak się zmotywowali, że zdobyli i wydobyli z siebie nowe kwalifikacje, dzięki czemu zdobyli potem dużo lepsze prace, niż początkowo byli w stanie" - Tak właśnie mógłby mi ktosik powiedzieć. I twierdzić, że to dobrze. A ja odpowiedziałbym temu komuś: "no dobrze, więc niby wszyscy wygrali? a co z tymi, którzy aplikowali na te same stanowiska, co ta dwójka? oni mogli być przegrani, a mogli nie być, bo mogli się też zmotywować, uruchomić nowe kwalifikacje, zdobyć lepszą pracę niż pierwotnie planowali itp., ale wtedy znów ktoś inny musiałby tej pracy nie otrzymać. Liczba etatów, na których można robić coś ciekawego, a tym bardziej tych dobrze płatnych jest ograniczona procentowo. I zawsze mniejsza od tych źle płatnych.


Rywalizacja służy zwiększeniu skuteczności, a ta jest ważna dla narzędzi, przedmiotów. Po co podmioty mają być skuteczne? Chyba tylko dla samej rywalizacji, a to tworzy nam jedno z głupszych błędnych kół.

Rywalizacja premiuje raczej jednostki o ograniczonej wrażliwości, empatii, skłonności do refleksji. Do osiągnięcia wygranej służy dyskurs sukcesu, czyli pewnego rodzaju skrypt, który z powodzeniem mógłby obsłużyć robot. Nota bene do nawiązywania znajomości (czy to przyjacielskich, czy erotycznych) używa się podobnego skryptu, tylko chyba odrobinę trudniejszego - na razie robot byłby trochę za mało inteligentny, by przebić w nim ludzi, ale jestem raczej pewien, że to inteligencji, a nie empatii mu brakuje. Przypuszczam, że dobry skrypt nawet u mnie mógłby wywołać wrażenie empatii, a to przecież wystarcza.

Oczywiście wypisałem tylko te problemy, które są logiczną koniecznością, ale są przecież inne, kto wie czy nie gorsze, które wystąpić z logicznego punktu nie muszą, ale w praktyce ogromna większość z nas spotyka się z nimi. Tu pozwolę sobie zarysować tylko główną grupę - większe i mniejsze nadużycia, których dopuszczamy się na innych, gdy uzależnimy się od systemu rywalizacyjnego i (zupełnie logicznie) chcemy osiągnąć więcej, niż jesteśmy w stanie wyrwać za pomocą reguł.

No i ja się teraz pytam: jak ja mam brać udział w takim systemie? Jakoś będę musiał, ale nie potrafię znaleźć żadnej, nawet hipotetycznej przezeń ścieżki, która pozwoliłaby mi zachować dobre mniemanie o sobie.

3 komentarze:

  1. http://www.integralni.org/index.php?option=com_content&task=view&id=187&Itemid=70
    Ken Wilber, o którym Ci mówiłem, nie zgłębiłem się w szczegóły za bardzo, ale według mnie jego poglądy są bardzo interesujące.
    Chodzi mi o Poziomy rozwojowe wg Graves’a, Beck’a i Cowan’a, (tabelę 4)
    Według mnie, Ty ciągle patrzysz na świat z poziomu 3, czerwonego, czyli postrzegasz świat jako walkę i nic poza tym. IMHO, to jest twój ból. Może jakbyś zaczął patrzeć na świat z innych perspektyw, znalazłbyś w nim miejsce dla Siebie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba trochę się za grzeczni zrobiliśmy, czas to zmienić. Po przeczytaniu twojego artykułu muszę napisać:

    ale ty głupi jesteś.

    pozwól, że zacytuję.
    "Potrzeby: Siła, samostanowienie przez działanie
    Światopogląd: Impulsywny, autorytet dzięki sile"

    To wg Ciebie ma się jakkolwiek do czegokolwiek tu prezentowanego lub treści naszych prywatnych rozmów (tzn. poważnych trweści, bo w żartach to jasne, może być i siła)?

    A ciekawe, że skoro chcesz mnie zafiksować na jakimś poziomie tego podziału (do którego nie jestem przekonany) to nie pomyślałeś o siódmym. O moim świrze ekologicznym wiesz od dawna, a zasadniczy problem tego bloga można sprowadzić do problemów egzystencjalnych wynikłych z pluralizmu lub postpluralizmu.

    Bucu.

    OdpowiedzUsuń