Niecny Carrefour mnie oszukał. Według ceny na półce przecier pomidorowy, najważniejszy półprodukt spożywczy świata, kosztował dwa dziewięćdziesiąt. Na rachunku fiskalnym było to trzy dziesięć. Im więcej dni o tym myślę, tym bardziej boli. Co prawda nigdy nie ufałem hipermarketom, wiedziałem, że wykorzystują mnie jako swoje narzędzie, ale żeby kłamać w żywe oczy?
Rozmyślałem nad jakimś wyrażeniem mojej dezaprobaty. Na przykład wysadzeniem w powietrze całego centrum handlowego wraz z klientami. Ale to byłoby odrobinę niesprawiedliwe, jako że w końcu nie zdobyłem się na wysadzenie żadnego zakładu przetwórstwa mięsnego (a to przecież pobudki ideologiczne, wyższe, więc powinny mieć pierwszeństwo nad prywatą!) a jedynie podmieniłem im wieprzowinę na mięso ludzkie (wcale niełatwe w zdobyciu, jakby ktoś pytał). Adekwatną formą skargi będzie więc chyba zamordowanie zarządcy sklepu, posiekanie na plasterki i dodanie do kiepskiej jakości mielonki, tak, żeby klienci nieświadomie kupowali produkt droższy niż ten, za który płacą (ale ile tak naprawdę warte jest mięso ludzkie?).
Przez ten cały postmodernizm w ogóle odchodzi mnie ochota na porządne zabijanie. Obawiam się, że jedyną zniewagą, za którą porządnie w życiu się odpłaciłem pozostanie fakt, że nie chcieli mnie wpuścić do WTC.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz